poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Rozdział 3

Jestem jeszcze w szpitalu. Czuję się już dobrze. Leżąc na łóżku, podszedł do mnie lekarz. Powiedział:
- Przeanalizowałem Twoje wyniki badań i wynika z nich, że jesteś już zdrowa. Tak więc jeśli wszystko będzie dobrze, to dzisiaj po południu wypuścimy Cię do domu.
 Bardzo mnie to ucieszyło, gdyż w końcu mogę wrócić do swojego domu, a najbardziej do swojego królestwa, którym był mój pokój. Gdy tak leżałam na łóżku, zauważyłam pewnego chłopaka, który przyszedł do chłopaka, który leżał obok mojego łóżka. Był bardzo przystojny. Ciekawe, jak miał na imię, ile miał lat... Jednym słowem, spodobał mi się. Po chwili wyszedł z sali. Zapytałam chłopaka z sąsiedniego łóżka, kim on był. On mi odpowiedział, że to jego kolega z kadry.
- Z kadry ? - spytałam ze zdziwieniem
- Tak. My jesteśmy skoczkami narciarskimi... Tak w ogóle mam na imię Manuel. A Ty ?
- Pola - odpowiedziałam. Czyli Ty i Twój kolega jesteście tymi słynnymi austriackimi skoczkami narciarskimi ? - spytałam
- Owszem - odpowiedział
- Oo, powiem Ci w tajemnicy, że ja bardzo kocham skoki narciarskie i najbardziej kibicuję kadrze austriackiej.
- O, bardzo nam miło - odpowiedział z radością
 Chwilę później skończyliśmy rozmowę i potem poprosiłam pielęgniarkę, aby odpięła mi kroplówkę. Powiedziałam jej, że chcę iść do toalety, a tak naprawdę poszłam za tym chłopakiem. On stał przy automacie z kawą, a ja siedziałam i go obserwowałam. Nagle upadł mi telefon z ręki. Ten chłopak to zauważył i pomógł mi go podnieść.
- Dziękuję bardzo - powiedziałam do niego. To jego spojrzenie było mega słodkie. Nie mogłam się opanować.
- Nie ma sprawy - odpowiedział. A tak po za tym jak masz na imię ?
- Pola. A Ty ? - spytałam
- O, przepraszam. Gdzie moje maniery... Mam na imię Stefan - odpowiedział z uśmiechem
- Nic się nie stało. Piękne imię - powiedziałam
- Ty też masz śliczne - odpowiedział
A później się tylko ślicznie uśmiechnęłam. Ja i Stefan świetnie się dogadywaliśmy od pierwszej chwili. Stefan zaprosił mnie do barku i postawił kawę. Chwilę pogadaliśmy, a później niestety musiałam już wracać na salę. Oczywiście Stefan odprowadził mnie. Gdy byłam już na sali, obok mojego łóżka stał lekarz. Spojrzał się na mnie dziwnym wzrokiem i powiedział:
- A Ty gdzie się podziewasz moja panno ?
- Ja tylko na chwilę wyszłam z kolegą pogadać - odpowiedziałam zawstydzona
- No dobrze.. Widzę, że jesteś już całkiem zdrowa, a więc czekaj tu, za chwilę Ci przyniosę wypis. Tylko nigdzie mi nie uciekaj. - powiedział lekarz
- No dobrze - powiedziałam z uśmiechem
 Gdy leżałam na łóżku, pielęgniarka przyniosła mi moje ubrania, a potem poszłam przebrać się do łazienki. Kiedy wróciłam, Stefan spojrzał się na mnie tak jakby się we mnie zakochał. Po prostu pożerał mnie wzrokiem. Manuel patrzył na Stefana i myślał sobie chyba, że się we mnie zakochał i ja też tak myślałam.
- Stefan - powiedział głośno Manuel
- Tak słucham - odpowiedział zdezorientowany Stefan
- Czy Ty się aby nie zakochałeś ? - spytał zaciekawiony
- No może może,,,,  - powiedział zamyślony
- No dobra, już nie będę drążyć - zaśmiał się Manuel
 Po kilku minutach lekarz przyniósł mi wypis. Bardzo byłam szczęśliwa, że mogę w końcu wyjść do domu. Kiedy wychodziłam z sali, zadzwoniłam po moją przyjaciółkę, aby po mnie przyjechała. Po drodze, zaczepił mnie jeszcze Stefan
- Pola, zaczekaj - krzyknął
- Tak ? - spytałam
- Bo wiesz... Tam na tej sali, co Manu mówił, że się w Tobie zakochałem, to.. to była prawda... Zakochałem się w Tobie od chwili, kiedy Cię zobaczyłem na tej sali - powiedział
- Wiesz Stefan, ja też się w Tobie zakochałam od... - nie dokończyłam zdania, bo przerwał mi Stefan
- Tak wiem, czy w takim razie dałabyś mi swój numer telefonu ? - spytał zauroczony moją osobą
- Oczywiście, że tak - odpowiedziałam radośnie
 Po chwili wymieniliśmy się numerami telefonu, pożegnaliśmy się, a ja wyszłam ze szpitala uradowana. Moja przyjaciółka oczywiście pytała się, dlaczego jestem taka szczęśliwa. Powiedziałam, że jestem szczęśliwa, bo wychodzę ze szpitala. Oczywiście to było kłamstwo. Klara dalej nie drążyła tematu, ale chyba się domyślała.
Czy ja i Stefan to będzie miłość na całe życie ? Kto to wie... Czas pokaże....

niedziela, 9 kwietnia 2017

Rozdział 2

Kolejny dzień w szpitalu. Wszystko dzieje się tak samo. Pielęgniarki podają mi leki, pobierają krew... Dzień jak co dzień. Była godzina 9.00. O tej właśnie godzinie przyszedł lekarz do mojej sali. Podszedł do mojego łóżka i powiedział:
- No, jak się dzisiaj czujesz ? Miałaś bardzo dużo szczęścia, że nie zginęłaś na miejscu
- Jak na razie dobrze, już trochę ból ustał. A co do mojego szczęścia, no to prawda, miałam go dużo, ale to nie była moja wina, tylko tego kierowcy, który we mnie wjechał... A właśnie, co z nim ? - spytałam
- Jest u nas w szpitalu. Ma lekkie wstrząśnienie mózgu, ale dzisiaj po południu go wypuścimy, przyjedzie po niego policja i zabiorą go na komisariat - odpowiedział lekarz
- Uff.. No to dobrze - westchnęłam. Dobrze, w sensie, że nie będę już go widziała. Chcę zapomnieć o tym co się stało...
- No dobrze. Odpoczywaj spokojnie, a za chwilę przyjdzie po Ciebie pielęgniarka i zawieziemy Cię na ponowne RTG. Co prawda, nie masz już kołnierza ani deski, po poprzednim badaniu, ale chcę się upewnić - powiedział
- Dobrze, Dziękuję - odpowiedziałam
---------15 minut później--------
Jadę na RTG. Mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze. Już trochę mniej mnie boli, ale nadal się boję, że coś będzie nie tak. Badanie trwało z 10 minut. Po tym czasie lekarz do mnie poszedł i powiedział, że wszystko jest dobrze, ale, jak już lekarz wcześniej mówił, mam lekkie wstrząśnienie mózgu i złamane jedno żebro. Bardzo się ucieszyłam, że nic więcej mi się nie stało,
 Po chwili położyłam się na łóżko i pielęgniarki zawiozły mnie z powrotem na salę. Gdy na niej byłam, postanowiłam zadzwonić do Klary.
- Halo ? Cześć Klara. Muszę Ci coś ważnego powiedzieć - powiedziałam 
- Hej Pola. Co się stało ? Opowiadaj - odpowiedziała Klara przez telefon
- Pamiętasz jak dwa dni temu wychodziłam od Ciebie z domu ? - spytałam
- No pamiętam. Ale co się stało ? - powiedziała
- No więc chodzi o to, że jak wychodziłam od Ciebie z domu, to kilka metrów dalej na pasach zostałam potrącona przez samochód. Przyjedź jak najszybciej do mnie do szpitala, to Ci wszystko opowiem - opowiedziałam
- O Jezu, nic Ci nie jest ? Wszystko okej ? - spytała przerażona Klara
- Tak. Jest okej. Przyjedziesz ? - powiedziałam
- Oczywiście, że tak. No jakbym mogła do własnej przyjaciółki nie przyjechać. Będę za godzinę - powiedziała
- Dziękuję kochana - odpowiedziałam i się rozłączyłam
 Minęła godzina. Po tym czasie przyjechała do mnie moja najlepsza przyjaciółka. Gdy mnie zobaczyła, to od razu mnie mocno przytuliła. Byłyśmy przytulone przez jakieś 5 minut. No przecież to moja najlepsza przyjaciółka, więc jak jej mogłam nie tulić. Po przytulaniu Klara powiedziała:
- Jak się czujesz ? Wszystko dobrze ? Opowiadaj jak to się stało.
- No więc tak: Szłam normalnie ulicą, Nagle przechodziłam przez pasy i po chwili jakiś samochód wjechał we mnie jak jakiś wariat. Po prostu myślałam, że zginę, ale.. - opowiedziałam 
- Ale na szczęście żyjesz i rozmawiasz ze mną - przerwała mi Klara
- Dokładnie - odpowiedziałam z uśmiechem. Lekarz powiedział, że mam wstrząśnienie mózgu i złamane jedno żebro, ale tak poza tym miałam dużo szczęścia
- No bo miałaś. Gdybyś go nie miała, to teraz nie siedziałabym tu przy Tobie i nie rozmawiałybyśmy tu. - powiedziała
- Święte słowa.. Co ja bym bez Ciebie zrobiła.. - odpowiedziałam przyjaciółce
- Oj nie wiem wiem... - powiedziała Klara, śmiejąc się
Klara siedziała ze mną kilka godzin. Dużo rozmawiałyśmy. Nawet pokazała mi zdjęcia z tamtego dnia, gdy u niej siedziałam. Bardzo się z tego śmiałyśmy. Moja przyjaciółka nie miała żadnych planów, więc siedziała ze mną do wieczora. 
Była godzina 20:30, gdy Klara poszła do domu. Pożegnałyśmy się, tuląc się w ramionach. Później przyszła do mnie pielęgniarka, by dać mi leki, a po 5 minutach usnęłam z uśmiechem.

sobota, 8 kwietnia 2017

Rozdział 1

Jestem już drugi dzień w szpitalu. Jeszcze wszystko mnie boli, ale ból ustaje, gdy lekarze podają mi lekarstwa. Ale to jest ulga tylko na chwilę,,. Nawet już nie pamiętam jak to się stało. Może przypomnę sobie za chwilę albo za kilka dni. Pielęgniarka znowu do mnie podeszła, aby podać mi leki, Poprosiłam ją, aby podała mi telefon. Była godzina 12.00. Wykręciłam numer do moich rodziców. Nawet nie wiedziałam, jak miałam im powiedzieć o moim pobycie.
 Czekałam chwilę, aż toś odbierze. Nagle w słuchawce usłyszałam głos mojej mamy:
- Curuś ? To Ty ? Gdzie Ty się podziewasz ? Miałaś być u przyjaciółki. Co się z Tobą dzieje ?
Ja nawet nie wiedziałam, co mam jej odpowiedzieć, ale później powiedziałam półcichym głosem:
- Mamo... Muszę Ci coś powiedzieć, tylko się nie denerwuj..
- Co się dzieje ? Dlaczego tak cicho mówisz ? - odpowiedziała zdenerwowana mama
- Jestem w szpitalu. Gdy wychodziłam od Klary, to przejechał mnie samochód na pasach. Nawet nie wiem, w którym momencie. To się tak szybko działo.... Mogłabyś do mnie przyjechać ?
- Jezu, Pola, nic Ci się nie stało ? Jesteś cała ? - mówiła zdenerwowanym głosem mama Poli
- Spokojnie, jestem cała, choć jeszcze wszystko mnie boli. To co, przyjedziesz ? - powiedziałam
- Oczywiście, że tak. Niedługo będę - powiedziała mama
- Dziękuję - odpowiedziałam mamie słabym głosem, a później się rozłączyłam
 Po 40 minutach mama była przy moim łóżku. Aż się rozpłakałam, gdy mnie przytuliła. Mama mnie oczywiście uspokajała i mówiła, abym nie płakała, ale to było silniejsze ode mnie i nie mogłam przestać. Oczywiście przyszła do mnie pielęgniarka i spytała się czy czegoś nie potrzebuję, ale po chwili sama się uspokoiłam.
Moja mama siedziała ze mną do wieczora. Niestety później musiała już iść, ponieważ obchodziła z moim tatą 25 rocznicę ślubu. Oczywiście byłam smutna, że nie mogę być razem z nimi w tym wyjątkowym dniu, ale w swoim plecaku miałam dla nich prezent.Przed jej wyjściem dałam jej coś, czego się kompletnie nie spodziewała. Było o ich zdjęcie, które zrobili, gdy pierwszy dzień byli parą. Mama miała je cay czas w telefonie. Ja tylko wywołałam je u fotografa i ozdobiłam. Zrobiłam to jeszcze przed moim wypadkiem. Moja przyjaciółka tylko trochę mi pomogła. Gdy moja mama to zobaczyła, to aż się rozpłakała. Nie mogła uwierzyć w to, że jej własna córka pamiętała o tym zdjęciu i zrobiła im taki piękny prezent.
- Jejku, dziękuję Ci córeczko. Ja po prostu nie wiem, co powiedzieć - powiedziała wzruszona mama
- Nie ma sprawy. Kocham Cię mamo - odpowiedziałam jej ze łzami w oczach
- Ja Ciebie też córeczko - odpowiedziała
Później moja mama mnie przytuliła i wyszła ze szpitala. Na końcu tylko życzyłam im udanej randki w ten ich wyjątkowy dzień. To był dla mnie dzień pełen wrażeń. Wieczorem przyszła jeszcze do mnie pielęgniarka, aby dać mi leki na noc, a później poszłam spać. Usnęłam z jednej strony z uśmiechem na twarzy, a z drugiej ze łzami. Miałam nadzieję, że randka moich rodziców się uda.

piątek, 7 kwietnia 2017

Prolog

-Jak się nazywasz, kochanie?
Kołnierz ortopedyczny wokół mojej szyi.
Czyjaś ręka wprawnie i delikatnie obmacuje mi głowę.
Żyję. To właśnie dosyć zaskakujące.
-Tak jest. Otwórz oczy. A teraz na mnie popatrz. Spójrz na mnie. Możesz mi powiedzieć jak się nazywasz?
Chcę odpowiedzięć, otworzyć usta, ale słowa, które się z nich wydobywają, są zaduszone i nie mają sensu. Chyba ugryzłam się w język. W ustach mam krew, jest ciepła i smakuje żelazem. Nie mogę się ruszyć.
-Położymy Cię na desce ortopedycznej, dobrze? Możliwe, że przez chwilę będzie Ci nieprzyjemnie, ale dam Ci morfinę, żeby trochę złagodzić ból- Głos mężczyzny jest spokojny, zrównoważony, jakby to była najzwyklejsza  rzecz na świecie, być połamanym i leżeć na betonie, gapiąc się w ciemne niebo.
Mam ochotę się roześmiać. Chcę mu powiedzieć, jakie to absurdalne, że tutaj jestem. Ale wygląda na to, że nic nie działa tak, jak powinno.
Twarz mężczyzny znika mi pole widzenia. Kobieta w odblaskowej kurtce, z ciemnymi kręconymi włosami związanymi w koński ogon, nachyla się nade mną i znienacka świeci mi latarką w oczy, patrząc na mnie z tym samym obojętnym zainteresowaniem, jakbym była jakimś okazem, a nie osobą.
-Trzeba ją podłączyć do respiratora?
Chcę się odezwać, ale moją uwagę odwraca ból w nogach. Jezu-mówię, ale nie jestem pewna czy na głos....